wtorek, 29 września 2015

Tajemnicza góra Puig Major

Puig Major to najwyższy szczyt Majorki i zarazem całych Balearów.
Położony jest w górach Serra de Tramuntana. Ma wysokość 1445 m n.p.m.


Na jego szczycie stoi tajemnicza kopuła, o której słyszałam najróżniejsze opowieści. Tak na prawdę stoją tam wojskowe radary, a sam szczyt góry leży w zamkniętej strefie wojskowej. Aby móc tam wejść potrzebne jest specjalne pozwolenie.

Szczyt doskonale jest widoczny, z górskiej drogi prowadzącej z Soller do klasztoru w  Lluc.



a także z mojego tarasu :)


Z resztą cała okolica Puig Major jest niezwykle malownicza. Warto wybrać się na wycieczkę autem lub - dla bardziej ambitnych - rowerem.




Raz do roku droga na sam szczyt jest otwierana dla wyścigu rowerowego Vuelta Mallorca. Odbywa sie zawsze na początku roku, inaugurując tym samym sezon kolarski.

W 2014 roku, Trofeo Serra de Tramuntana, zdobył Michał Kwiatkowski , wygrywając wyścig górski z pięcioma górskimi premiami, w tym właśnie Coll de Puig Major (kat. 1).

A jak tam jest pięknie przekonajcie się sami, oglądając filmik z etapu górskiego tego wyścigu.

źródło:  http://cyclingcloud.com/

sobota, 12 września 2015

Fiesta - pochwała życia

Trochę czasu spędziłam na Majorce ale dopiero tego lata przeżyłam pełne 2 tygodnie tradycyjnej fiesty w moim Sencelles. Teraz już wiem co to jest radość z życia.

Przygotowania do fiesty trwają wiele dni. Rozwieszane są girlandy, które przez wiele dni zdobić będą miasto, na głównym placu budowana jest duża scena, w końcu do domów wszystkich mieszkańców trafia kolorowy program zapowiadający całą masę uroczystości i przyjemności.



W Sencelles fiesty są huczne i głośne. Mają też unikalne i cenne cechy: są bardzo tradycyjne, ludyczne i - jak przed 100 laty - mocno angażują absolutnie wszystkich mieszkańców. To trochę wyjątek wśród pobliskich miast ale bardzo chlubny.



Dziś jest czternasty dzień fiesty. Jest godz. 3.30 w nocy, kolejny dzień trwa na dobre zabawa, gra głośno muzyka, wszyscy tańczą. Dzieci strzelają z “diabełków”. Dziś dzień tańców tradycyjnych. Oniemiałam absolutnie, gdy usłyszałam piękną muzykę i zatkało mnie, gdy zobaczyłam na czym polega zabawa...

Na scenie młodzi ludzie śpiewają w majorkańskim języku i grają na tradycyjnych instrumentach ludowe utwory. Niemal wszyscy mieszkańcy ruszają przed scenę do tańca. Kroki są niezwykle skomplikowane. Wszyscy wykonują zgodnie te same figury. Siedzę z boku i próbuję złapać o co chodzi, jak oni to wszystko pamiętają. Dla mnie to absolutny fenomen.




Kobiety wyglądają zjawiskowo. Po kilku tańcach robi się gorąco. Naraz panie wyjmują wachlarze i dalej tańczą, dodając temu widowisku jeszcze więcej uroku i czaru.

W zabawie biorą udział przynajmniej trzy pokolenia: dziadkowie, dzieci, wnuki. Wszyscy razem ze sobą. Babcia uczy tańców wnuka a tata córkę. Piękny widok. Tak sobie myślę, że to jest dopiero sztuka, poprzez zabawę uczyć kolejne pokolenia dumy ze swojego pochodzenia. Bez patetycznych słów, mocnych gestów, za to muzyką i tradycyjnymi tańcami,. A zna je tu na prawdę każdy. Z resztą, sami zobaczcie...



Próbowałam sobie wyobrazić taką imprezę w Polsce, z naszym folklorem, oberkiem, mazurem i krakowiakiem. Myślę, że mało kto spędziłby całą noc przy muzyce ludowej, nie mówiąc już o tańcach na taką skalę, jak tu. My po prostu ich nie znany. A szkoda.

Dochodzi godzina piąta. Muzyka nadal głośno gra, o śnie nie ma co myśleć. Siedzę na tarasie, słucham cudownej hiszpańskiej muzyki, gwaru i po prostu radości życia. I już teraz wiem skąd ich duma z bycia Majorkańczykiem. Solidne podstawy otrzymują wraz “mlekiem matki” a umacniają je poprzez bycie razem i dumę z tego, że są razem.


środa, 5 sierpnia 2015

Niebiańskie kontrasty natury

Ogromne, szumiące wodospady, jaskinie, górskie ścieżki, tybetańskie mosty, naturalne kamienne schodki a do tego dzikie kozy, pawie, egzotyczne ptactwo i kąpiel w górskiej wodzie. Tak w skrócie wygląda wędrówka po Naturalnym Parku Przyrody La Reserva u podnóża góry Puig de Galatzo w górach Sierra de Tramuntana.


Ten prawdziwy raj leży na południowym zachodzie Majorki, w pobliżu miejscowości Puigpunyent, około 17 km od Palmy. To teren rezerwatu przyrody, dwa i pół miliona metrów kwadratowych bujnej, tropikalnej roślinności i wyjątkowo pięknych zwierząt.


Wbrew pozorom, wędrówka jest na prawdę przyjemna, bo ścieżki są łatwe a po drodze wiele miejsc przygotowanych do odpoczynku. Większość trasy przemierza się lekko ocienionym lasem. Dzięki temu nie odczuwa się gorąca. Spacer trwa ok. 1 godzinę. To 3,5 km. Idealny dla rodzin z dziećmi.



Na tej wyprawie na pewno nie może zabraknąć aparatu fotograficznego i kamery, bo to szlak “niebiańskich kontrastów”. Trasa prowadzi obok 30 pięknych wodospadów i jaskiń ze śladami życia ludzi sprzed kilku tysięcy lat temu, na drodze czekają całe rodziny pawi, niezliczone gatunki gęsi, kaczek, kóz  a w naturalnych oczkach wodnych pływają kolorowe rybki. Jest też niedźwiedź  brunatny.



Trasa prowadzi do polany, gdzie należy zatrzymać się na dłużej. Na wszystkich czekają tam same przyjemności. Warto przynieść ze sobą smakołyki do pieczenia, bo przygotowane są bezpłatne, rozpalone stanowiska do grillowania. Jest też dobrze zaopatrzony bar. Z baru można śmiało poprosić talerzyki i sztućce do swoich potraw.



Na polanie jest też mini ZOO. Można zobaczyć m. in.  drapieżne ptaki, strusie emu,dzikie osły i kozy. Gdy będziecie mieli trochę szcześcia to obejrzycie jastrzębie i orły podczas ich “spacerku”. Opiekunowie wypuszczają ptaki i pozwalają im latać swobodnie. Widok niezapomniany. Nam jeden z opiekunów pozwolił obfotografować się z pięknym, ogromnym Leo.



Przed wędrówką powrotną warto wykąpać się w basenach z górską wodą.



Przy zakupie biletu koniecznie zaopatrzcie się w specjalną karmę dla spotkanej po drodze zwierzyny. To straszliwe łakomczuchy. Koszt 1 euro. Frajda niezapomniana.

Park La Reserva to doskonały przykład jak można udostępniać chronione miejsca, nie niszcząc ich. Trasa marszu przygotowana rewelacyjnie, na szlaku są urocze miejsca do odpoczynku, co krok rozstawione są kosze na śmieci, więc jest czysto i przyjemnie. 
Piękne punkty widokowe, zjawiskowe dzieła natury i mnóstwo łagodnej, choć dziko żyjącej zwierzyny sprawia, że spacer ten mija bardzo szybko ale za to na długo pozostaje w pamięci.

Niedawno Naturalny Park La Reserva Puig Galatzo został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. a góra Puig de Galatzo jest uważana za jedną z najbardziej magnetycznych w Europie.

Oto strona internetowa parku: www.lareservamallorca.com

Plan parku

niedziela, 24 maja 2015

Prawdziwy czar Majorki

Chcecie poznać prawdziwy czar Majorki?  Zapomnijcie o zaludnionych i głośnych wybrzeżach.


Prawdziwa atmosfera i urok tej wyspy schowane są w głębi lądu, pośród wąskich, ocienionych uliczek malutkich miasteczek, na miejskich placach ze starymi kościołami, głośnymi dzwonnicami, kawiarenkami i wylegującymi się w słońcu kotami.

To miejsce, gdzie góry wznoszą się na równinie i są najwspanialsze widoki na Sierra Tramuntana.

To kraina upstrzona zabytkowymi i rzadko odwiedzanymi wioskami. Ludzie żyją tu zgodnie z zegarem natury, z dumą podtrzymując stare tradycje pradziadków. Cieszą się życiem, a na fiestach bawią serdecznie i spontanicznie.



To dobre miejsce, zamieszkałe przez dobrych ludzi. Większość mieszkańców tego regionu żyje z rolnictwa. Rozciągają się tu  gaje oliwne i migdałowe, sady cytrusowe i przede wszystkim winnice.

Miejscowe plony można kupić na licznych targach, codziennie, w każdym miasteczku w inny dzień tygodnia. Kupuję tam wszystko, co najlepsze na Majorce: świeże ryby i owoce morza, warzywa, owoce, oliwę, przetwory mięsne, sery i lokalne wino. Słowem - raj dla podniebienia.


środa, 1 kwietnia 2015

Semana Santa - Święty Tydzień na Majorce

Jest taki czas na wyspie, kiedy w dużych miastach, małych miasteczkach i wioskach wszyscy mieszkańcy wychodzą na ulice, by przeżywać wspólnie Semana Santa (Święty Tydzień). To jedna z najpiękniejszych tradycji chrześcijańskich na Majorce. Zaczyna się w Niedzielę Palmową i trwa aż do Wielkanocnego Poniedziałku.

Jeżeli kiedyś zaplanujecie Święta Wielkanocne poza domem, to przyjedźcie na Majorkę. Tutaj wielkanocne procesje mają w sobie jakąś magię i mistycyzm, ale też prostotę i szczerość. Bardzo emocjonalna mieszanka.

W niedzielę palmową, w moim Sencelles, uroczystości rozpoczynają się procesją z palmami. Wszyscy mieszkańcy zbierają się przy kaplicy wielkiej tutejszej świętej Beaty Franciscany Cirer, która za sprawą swoich cudów stała się najbardziej popularnym obiektem kultu na Majorce. Palmy poświęcone w kaplicy Beaty, zanoszone są do kościoła na Placa Espanya. Uroczysta msza otwiera Wielki Tydzień. I aby pokazać wam jak ważne to święto dla mieszkańców tej wyspy, opowiem wam co mi się przytrafiło. Raz zdarzyło mi się pójść na procesję bez palmy, bardziej jako widz niż uczestnik. Natychmiast palemkę dostałam od sąsiadów z procesji, podzielili się ze mną swoją, dokładając poświęconych gałązek oliwnych. Ujęło mnie to bardzo.


Procesja Palmowa, Sencelles 2015


Przez kolejne dni Wielkiego Tygodnia w miastach, miasteczkach i wioskach, codziennie odbywają się uroczyste procesje. Wszędzie towarzyszy im prawdziwie mistyczna atmosfera. W powietrzu unosi się dym kadzidła, palonych świec i pochodni.

Nawet jeżeli Wielkanoc nie ma dla was wymiaru religijnego, to odchody te są niespotykaną atrakcją turystyczną: ołtarze niesione przez pokutników, misteria i tajemnicze widowiska, diabły, anioły, zakapturzone tajemnicze postaci. Pełne są emocji i wzruszeń, także dla widzów.


Największa, najbardziej poruszająca procesja odbywa się w Wielki Czwartek (Dijous Sant) w Palmie. To Processó de la Sang (Procesja Krwi). Na ten czas życie w mieście zamiera. Wzdłuż całej trasy procesji ustawiane są krzesła dla widzów. Zatem każdy może wziąć w niej udział na swój sposób.


Głównymi uczestnikami są bractwa (cofradías). Niektóre swój początek mają już w XIII wieku. Idą ulicami Palmy aż do katedry La Seu. To wygląda jak prawdziwy średniowieczny marsz pokutników, niosą lub ciągną ogromne pasos – platformy z ołtarzami, przepięknie udekorowanymi relikwiami, figurami Chrystusa czy Matki Boskiej, przedstawiają całe sceny pasyjne. Wystawiane figury to prawdziwe dzieła sztuki sakralnej. Niektóre platformy są tak wielkie i ciężkie, że potrzeba do tego kilkunastu mężczyzn, dlatego wszyscy niosący ołtarze nagradzani są przez widzów oklaskami.





Wielkie wrażenie, szczególnie na dzieciach, robią nazarenos. Wyglądają trochę strasznie - strojem nawiązują do średniowiecznych pokutników, ogromne kaptury zakrywają im twarze, ubrani w sanbenito - długie, proste szaty. Niosą zapalone świece… i ukradkiem częstują maluchy słodyczami.



Część osób idzie w procesji boso, niektórzy do kostek mają przyczepione grube łańcuchy, którymi ciągną platformy. Przy każdym kroku łańcuchy pobrzękują przejmująco. Inni niosą samotnie ciężkie, drewniane krzyże. Wszyscy przemieszczają się w absolutnej ciszy, skupieniu, która wprost przeszywa nas oglądających. Jedynym dźwiękiem jest rytm bębnów, towarzyszący krokom dźwigających platformę, co jakiś czas orkiestra dęta gra przejmującą pieśń. Dużo po północy pojawia sie ostatni i najważniejszy ołtarz Jezusa na krzyżu. Wszyscy wstają z krzeseł. Wiele osób klęka. Rozlegają sie gromkie brawa. Teraz nasza kolej, wszyscy widzowie przyłączają się do procesji i ruszają w stronę katedry. Niezłą mieszankę emocji dostarcza mi ten pokaz. Zaduma. Wzruszenie. Strach. Zachwyt. A jestem tylko biernym obserwatorem.

Jeżeli więc szukacie sensu Świąt Wielkanocnych, to na Majorce znajdziecie go na pewno. 

sobota, 21 marca 2015

Łzy majorkańskich aniołów

Białe, kremowe, szare, czarne i szampańskie. Tyle jest odcieni majorkańskich pereł.
Wyglądają jak prawdziwe, są ciężkie - jak prawdziwe, różnej wielkości i różnego owalu. Cudownie błyszczące. Doskonałe w swej niedoskonałości.

Według legend pierwsze perły nazywane były łzami aniołów. Pewnie dlatego w naszej kulturze są symbolem płaczu i łez osoby obdarowanej. Dla odmiany w krajach arabskich perły to szczęście, mądrość i bogactwo. Perły “Majorica” to niestety nie dary natury ale w całości wytwór ludzkich rąk. Wytwarzane są ze szklanych i plastikowych kulek, pokrywanych najczęściej esencją perłową lub masą bizmutową. Cienkie warstwy układane są wielokrotnie. Dzięki octanowi celulozy i celuloidu koraliki otrzymują wspaniały i niepowtarzalny połysk.

Moja córcia dostała taką perełkę w prezencie
Cały proces tworzenia można zobaczyć w fabryce w Manacorze: rzędy koralików w trakcie nakładania kolejnych warstw, wypalanie dziurki, segregacja pod kątem koloru i wielkości i oczywiście układanie sznurów pereł. Kto był w fabryce “Majorica” ten widział pracę niemal taśmową. Między kolejnymi stanowiskami pracy ulokowane są - a jakże - stoiska z gotowymi wyrobami jubilerskimi. Kolejne piętro to już jeden wielki sklep.

Perły z Majorki są niewątpliwie piękne, urokliwe i zawsze otoczone najlepszym kruszcem. Oglądając te cudeńka można zapomnieć, że są od początku do końca sztuczne. Tylko dlaczego są tak nieprzyzwoicie drogie?
Duuuuuży sklep, duuuuużo biżuterii i duuuuużo ludzi
Niestety, po wizycie w tym miejscu, magiczny czar majorkańskich pereł trochę pryska. Dla mnie stały się po prostu plastikowymi koralikami. Jeżeli więc są one dla was, podobnie jak były dla mnie, trochę magicznym symbolem Balearów, to raczej zastanowiłabym się nad wizytą w tym miejscu, a na zakupy można wybrać się do firmowych sklepów, których na wyspie jest bardzo dużo. I jeszcze jeden zabobon naszych babć: perły jako prezent podobno przynoszą nieszczęście. Według tradycji każdy, kto chciałby zostać szczęśliwym posiadaczem pereł, powinien kupić je sobie sam. Przyniesie mu to szczęście na długi czas.

P.S. Podczas zakupów uważajcie na “perły” z czeskiego Jablonexu. Dużo ich na wyspie. Sprzedawane są zawsze po okazyjnej cenie. W tym przypadku nie ma okazji. Jak chcecie mieć na pamiątkę prawdziwy kawałek Majorki, kupujcie tylko w firmowych sklepach. Cena oryginalnych pereł “Majorica” jest bardzo podobna w każdym salonie.

piątek, 6 marca 2015

Wszystko zaczyna się od cortado

Nie wyobrażam sobie dobrego początku dnia na Majorce bez wypicia cortado.
Pyszny smak mocnej kawy z odrobiną mleka. We Włoszech byłoby to zapewne espresso mocchiato. Ale to nie to samo.


Sposobów przyrządzania tej kawy jest przynajmniej kilka:
  • może być mleko spienione lub skondensowane albo oba naraz
  • może być kawa do mleka lub mleko do kawy
  • a może być mleko-kawa-mleko
Ilu ludzi, tyle wariacji. Jedno jest pewne, najlepiej smakuje z lokalnej kawiarenki czy bistro.


Mam takie swoje ulubione miejsce w Santa Maria del Cami, gdzie cortado smakuje jak nigdzie indziej. To taki mały lokal ze stolikami na chodniku, tuż przy samej ulicy.
Podawane jest w małej szklaneczce, jak przystało na lokalny bar.


Co jest sekretem tej kawy? Zawsze, jak zamawiam cortado, podglądam jak jest przygotowywane. Póbowałam nieraz zaparzyć sobie takie w Polsce, by przywołać trochę majorkańskiego słońca. Wychodzi mi nie ten smak, nie ten aromat, nie to cortado. Znalazłam więc jeszcze jeden składnik, dla mnie chyba najważniejszy - miejsce - tamto powietrze, zapachy wokół, słońce (lub mniej słońca, jak za chmurami). I dopiero to sprawia, że można się w pełni skupić na tej małej filiżance smaku.
W bardzo upalne dni super smakuje cortado con hielo. Dostajemy wtedy klasyczne cortado z drugą szklanką wypełnioną kostkami lodu. Samemu przelewa się gorącą kawę do lodu.
Polecam spróbować.


I mam swój ulubiony majorkański kawowy rytuał. Najpierw przyglądam się delikatnej, małej piance na brzegach, potem powoli podnoszę filiżankę, by poczuć pełnię głębokiego aromatu. Mały łyk cortado i ten kawiarniany stolik staje się moim osobistym, prywatnym kawałkiem Majorki.

Ale do tego potrzebny jest święty spokój, którego tam akurat nie brakuje.

środa, 4 marca 2015

Trochę tu mieszkam a trochę nie mieszkam

Co mnie ciągnie na tę wyspę? Milion dużych i małych przyjemności. Bo na Majorce tak się żyje. Wbrew pozorom Majorka to nie tylko lazur wody, błękit nieba oraz niezliczona ilość kawiarni, dyskotek, hoteli i tłumu turystów. 
Ciągle odkrywam ją jakby na nowo, przez wydeptywanie swoich ścieżek, dumaniu na “swoich” ławeczkach... To szum wiatru w gajach oliwnych, aromat lokalnego wina i smak prawdziwej paelli. To czerwony kolor nagrzanej ziemi i i biały od płatków kwitnących migdałowców.
To na Majorce poznałam urok świeżo zerwanych migdałów i pomarańczy tak soczystych, że nie sposób im było się oprzeć. Nie raz, z pełnym rozmysłem,  gubiłam się w wąskich uliczkach małych miasteczek, wygrzewałam kości na kamiennych plażach i godzinami przesiadywałam przy wyjątkowym cortado, gapiąc się na toczące się wokół mnie codzienne życie, by choć przez chwilę być jego częścią.
Najpiękniejsze w poznawaniu nowych miejsc jest dla mnie poczucie przynależności do nich, a nie bycie tylko turystą-intruzem, który zakłóca całe piękno danej chwili, ład i urok. 
Gdy jestem w Polsce tęsknię za jej zapachem, kolorem, gorącem i świętym spokojem, który emanuje od każdego niemal mieszkańca wyspy. Na Majorce jestem u siebie.