Jeżeli kiedyś zaplanujecie Święta Wielkanocne poza domem, to przyjedźcie na Majorkę. Tutaj wielkanocne procesje mają w sobie jakąś magię i mistycyzm, ale też prostotę i szczerość. Bardzo emocjonalna mieszanka.
W niedzielę palmową, w moim Sencelles, uroczystości rozpoczynają się procesją z palmami. Wszyscy mieszkańcy zbierają się przy kaplicy wielkiej tutejszej świętej Beaty Franciscany Cirer, która za sprawą swoich cudów stała się najbardziej popularnym obiektem kultu na Majorce. Palmy poświęcone w kaplicy Beaty, zanoszone są do kościoła na Placa Espanya. Uroczysta msza otwiera Wielki Tydzień. I aby pokazać wam jak ważne to święto dla mieszkańców tej wyspy, opowiem wam co mi się przytrafiło. Raz zdarzyło mi się pójść na procesję bez palmy, bardziej jako widz niż uczestnik. Natychmiast palemkę dostałam od sąsiadów z procesji, podzielili się ze mną swoją, dokładając poświęconych gałązek oliwnych. Ujęło mnie to bardzo.
Procesja Palmowa, Sencelles 2015
Nawet jeżeli Wielkanoc nie ma dla was wymiaru religijnego, to odchody te są niespotykaną atrakcją turystyczną: ołtarze niesione przez pokutników, misteria i tajemnicze widowiska, diabły, anioły, zakapturzone tajemnicze postaci. Pełne są emocji i wzruszeń, także dla widzów.
Największa, najbardziej poruszająca procesja odbywa się w Wielki Czwartek (Dijous Sant) w Palmie. To Processó de la Sang (Procesja Krwi). Na ten czas życie w mieście zamiera. Wzdłuż całej trasy procesji ustawiane są krzesła dla widzów. Zatem każdy może wziąć w niej udział na swój sposób.
Głównymi uczestnikami są bractwa (cofradías). Niektóre swój początek mają już w XIII wieku. Idą ulicami Palmy aż do katedry La Seu. To wygląda jak prawdziwy średniowieczny marsz pokutników, niosą lub ciągną ogromne pasos – platformy z ołtarzami, przepięknie udekorowanymi relikwiami, figurami Chrystusa czy Matki Boskiej, przedstawiają całe sceny pasyjne. Wystawiane figury to prawdziwe dzieła sztuki sakralnej. Niektóre platformy są tak wielkie i ciężkie, że potrzeba do tego kilkunastu mężczyzn, dlatego wszyscy niosący ołtarze nagradzani są przez widzów oklaskami.
Część osób idzie w procesji boso, niektórzy do kostek mają przyczepione grube łańcuchy, którymi ciągną platformy. Przy każdym kroku łańcuchy pobrzękują przejmująco. Inni niosą samotnie ciężkie, drewniane krzyże. Wszyscy przemieszczają się w absolutnej ciszy, skupieniu, która wprost przeszywa nas oglądających. Jedynym dźwiękiem jest rytm bębnów, towarzyszący krokom dźwigających platformę, co jakiś czas orkiestra dęta gra przejmującą pieśń. Dużo po północy pojawia sie ostatni i najważniejszy ołtarz Jezusa na krzyżu. Wszyscy wstają z krzeseł. Wiele osób klęka. Rozlegają sie gromkie brawa. Teraz nasza kolej, wszyscy widzowie przyłączają się do procesji i ruszają w stronę katedry. Niezłą mieszankę emocji dostarcza mi ten pokaz. Zaduma. Wzruszenie. Strach. Zachwyt. A jestem tylko biernym obserwatorem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz